sobota, maja 28, 2011

Jak zobaczyłam Norwegię - Loft

Fot. Patii
Zdj. Loft w skansenie w Oslo


Lofty  wcześniej przeze mnie zwane "domkami na kurzej nóżce" lub "domami Baby Jagi", w rzeczywistości wcale nie są nawet domami, lecz jak czytamy w przewodniku Leszka Dzięgiel, "Norwegia", wyd. Wiedza Powszechna, wyd. II, 1978 roku były to spichrze. Budynki z wszystkich w gospodarstwie najbardziej zdobione i chluba gospodarza. W lecie piętro loftu stanowiło właśnie izbę gościnną, a na co dzień był sypialnią córek farmera. Wyobraź to sobie czytając fragment z przewodnika...
Raz po raz mijamy samotne farmy. W ich nowoczesnej, ceglanej zabudowie nierzadko dostrzegamy starannie odnowione piętrowe spichrze - lofty, które w Telemarku z dawien dawna miały skomplikowaną architekturę. Szczególnie drobiazgowo zdobiono snycerką galeryjki piętra. Loft w norweskiej zagrodzie był zawsze najbardziej reprezentacyjną budowlą. Nim przede wszystkim, a nie domem mieszkalnym chciał się gospodarz pochwalić przed gośćmi. W lecie zresztą na piętrze loftu właśnie znajdowała się izba gościnna. Na co dzień tam sypiały niezamężne córki farmera, który na noc dla pewności usuwał wiodące na pięterko schodki... Ciekawe, że w górach Telemarku sporo dawnych zagród drewnianych wykupili i zaadoptowali na domki letniskowe mieszkańcy wielkich miast. Ale też tradycyjne domostwa farmerskie były wygodne i obszerne, a ponadto z reguły znakomicie wkomponowane w krajobraz. [Cytując za Leszkiem Dzięgiel, Norwegia, wyd. Wiedza Powszechna, wyd. II, 1978 rok]


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz