poniedziałek, sierpnia 05, 2013

Prawdziwe rozpieszczanie... mniam!

Dzięki Maćku za wszystkie sześć punktów i pozostałe informacje :D właśnie dzisiaj założyłam zeszyt z grubą okładką, zakupiony dokładnie w tym celu o którym pisałeś. Zanotowałam w nim już i moje obwody i kilogramy, rozpisałam posiłki z pierwszego dnia. Dodałam jeszcze rubrykę "aktywność", aby również i ją mieć pod kontrolą. Brakuje mi jeszcze tylko aktualnego zdjęcia, którego dzisiaj nikomu bym dobrowolnie nie pokazała, ale kiedyś, gdy będę je mogła porównać z innym i ukazać - moją przemianę - hmm, to czemu nie, wtedy będę dumna z siebie (bo taka zamierzam być) i będę miała się czym pochwalić.

Co jednak miałam na myśli pisząc "prawdziwe rozpieszczanie"?
Hmm... od tygodnia staram się zdrowo jeść, albo inaczej nie jeść tego co jest niezdrowe, również tego co należy do cukrów prostych (np. krówki z Opoczna, jak je kocham, tak teraz unikam). Prośba również do Piotra R - naszego sekretarza - "nie daj mi już ani pół krówki firmowej", jak cię wcześniej bejtałam o choćby jedną, tak teraz będę się złościć, więc po co nam to? lepiej żyć w zgodzie ;)
O tygodnia również nie wypiłam ani jednej puszki Tigera, czy innego podobnego trunku :)

Na bok jednak samochwalnie się, na to jeszcze przyjdzie pora. Hmm... co ja chciałam powiedzieć... mianowicie to, że od tygodnia staram się jeść zdrowo i jaki tego skutek? ssie i ssie mnie w żołądku, ssie tak, że myśleć nie mogę, jeszcze trochę i zacznie mi się trawić żołądek samoistnie od środka. Zgodnie jednak z twoją Maćku radą, przygotowałam pojemniczki i.... co mam na jutro, hmm prawdziwe rozpieszczanie, a więc:
                                                                                                                                                  
- ryż z cynamonem, imbirem, rodzynkami i jabłkami gotowanymi (z kompotu) oraz z 1 łyżeczką miodu z pasieki mojego braciszka - (rozpieszczanie po raz pierwszy)
- drugi pojemniczek to kawałek białego sera i pomidor a w pracy czeka już chlebek chrupki żytni WASA,
- pojemniczek trzeci - galaretka owocowa z rodzynkami i malinami - (rozpieszczanie po raz drugi)

...a co by tu na kolejne dni.... szukam, myślę, planuję :D

1 komentarz:

  1. Teresko,

    I dobrze postąpiłaś. Jest tylko jedno małe "ale". Zastąpiłaś węglowodany proste czym? Węglowodanami prostymi w postaci rodzynek, jabłek (do tego przetworzonych w jakiś sposób), miód, chleb typu wasa (to wcale nie jest zdrowe, a mogłoby się tak wydawać), no i galaretka owocowa i też z rodzynkami i malinami. Nu, nu, nu.
    A teraz kawa na ławę, czyli dlaczego Cię ssie?
    Otóż, czujesz głód, bo zamiast dostarczyć zbilansowaną dietę, połykasz węglowodany, które dają Ci ogromne uderzenie energii i tak szybko jak zaczynają działać (a prawie od razu), tak samo ich działanie jest krótkie.
    W Twoim odżywianiu brakuje białka i tłuszczu!
    Białko powoduje, że mamy uczucie sytości, przykład? Kefir, serek wiejski, drób, ryba, jaja.
    Nie wiem jakie masz gusta i guściki ale np.: śniadanie - omlet z 3 jajek albo jajecznica, do tego kawał sałaty, roszponki, rzodkiewek, ogórka świeżego, może być z ciemnym pieczywem.
    Wasa jest super, ale są lepsze pieczywa, i jakbym miał zaspokoić tym (wasą) swój głód, to tych "kromek" musiałbym zjeść całe opakowanie, a to ponad moje siły kaloryczne.
    II śniadanie - odpal sobie mieszankę mussli. Kupisz w sklepie płatki owsiane, i wszelkiego rodzaju otręby. Do tego nasiona - siemienia lnianego, dyni, słonecznika. I teraz - na samym początku płatki zalewasz wodą aby były przyjemniejsze w jedzeniu a ich łupiny się otworzyły. Zalewasz jogurtem naturalnym i dodajesz świeże maliny. Taką miseczkę zabierasz do pracy.
    Jedzenia masz spokojnie do 11-12. I ja Ci gwarantuję, że nawet przez moment nic Cię nie zassie. Nie masz się głodzić, tylko jeść tak, żeby redukować tłuszcz. Pamiętaj, że to jest przykład.
    Na obiad może być Twój ryż, ale zrób do nich 3x tyle warzyw i porcję omega-3, czyli sztukę ryby. Im bardziej świeża (czytaj surowa), tym więcej kwasów. Najwięcej mają ryby morskie, ale to też nie zasada. To jest godzina 13-14
    O 17:00 zaatakuj jakiś owoc, marchewkę, albo w postaci surowej, albo wyciśnij świeży sok.
    I na kolację (bo nie można tego unikać) unikasz fruktozy, czyli owoców, a zjadasz więcej białka lub/i tłuszczy. Co jeść? Ja preferuję sałatki - z tuńczykiem, z brokułem. Ale też bez przesady, robimy kolorowe kanapki i nie mam żadnych wyrzutów sumienia.
    Oczywiście, pochwalam Cię i cieszę się, że zmieniłaś już samo nastawienie, teraz czas na korektę :) Mam nadzieję, że rozumiesz, o czym piszę. Nie staraj się głodzić i na siłę zmieniać coś, co Ci nie leży. Nie zamieniaj cukierków na cukier, bo dla chemii i biologii to ta sama substancja.
    Jestem tam, gdzie zawsze! Trzymaj się, początki są ciężkie. Reaguj na bieżąco - ssie, to znaczy że jesteś głodna! ;)

    OdpowiedzUsuń