O triumfie woli nad ciała słabością...
O triumfie woli nad ciała słabością...
Minione lata, tudzież 2009, 2010, 2011, 2012, należały do jednych z najcięższych w całym moim życiu... w samym tylko roku 2009 spędziłem w szpitalach łącznie 79 dni. Wielokrotnie trafiałem w tym czasie na ostre dyżury szpitalnych izb przyjęć, wiele razy traciłem przytomność, władzę w ciele, wreszcie był to czas gdy mój zmęczony organizm zbierał okrutne cięgi od choroby, nazwanej właśnie w połowie 2009 roku... to wszystko już wiecie, to wszystko było już wiele razu poruszane na łamach mojej strony. Dla przeciw wagi pisałem też i dzieliłem się z Wami moimi małymi radościami, sukcesami, tudzież których wyznacznikiem były i są dla mnie przede wszystkim wyjazdy w góry....
Jednak nie wiecie o tym, o czym do dziś milczałem, że właśnie w tym czasie, w tym jakże obfitującym w trudy, okresie życia, w połowie 2009 roku, pomiędzy kolejnymi pobytami w szpitalach, gdy spadła na mnie wiedza o tym z jakim wrogiem się zmagam, podjąłem nowe wyzwanie, zaczynając nowy „projekt” wędrówek górskich, rzucając wyzwanie nie tylko słabemu, wyniszczonemu ciału, ale przede wszystkim chorobie i narzucanym prze nią ograniczeniom – ograniczeniom na które z uporem zgodzić się nie chcę.
[...]365 dni walki – pierwsze 365 dni leczenia...
Dokładnie dziś - 19.11.2012. roku mija rok, odkąd z Waszą pomocą rozpocząłem leczenie, o które tak zabiegałem – długotrwałą antybiotykoterapię, leczenia według zasad ILADS. Czas to dobry, by podsumować miniony okres, jego koszty, sukcesy, porażki, jak i rokowania na przyszłość...
[...]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz