Tak brzmi zapowiedź artykułu "Koniec epoki nadgodzin" zamieszczonego w "Wysokich obcasach" nr 46 (701) z dnia 17.11.2012, którego autorką jest Irena Cieślińska.
Co prawda nie widuję współmałżonka, bo go nie mam, ale za to bardzo rzadko widuję rodzinę. No i pies, jestem pewna, że jeszcze mam Drania i Maciusia, które codziennie rano witają mnie, gdy wyprowadzam samochód, by jechać do pracy i witają mnie, gdy wracam. Pewna też jestem, że mam Tiję, która ze mną śpi a rano budzi mnie, bym do pracy nie zaspała. Poza tym, cała reszta.... to sama prawda.... no niestety.
We wspomnianym wcześniej artykule przeczytamy "Z badań GUS wynika, że z roku na rok rośnie odsetek przemęczonych, zniechęconych, bez satysfakcji z życia zawodowego." jak również to, że "Bez rozrywki, życia towarzyskiego, dobrego jedzenia, a nawet odpowiedniej dawki lenistwa ludzie obojętnieją, stają się zgorzkniali. Tracą motywację do życia, a co dopiero do pracy."
Moja motywacja faktycznie ostatnio spada, a ja sama zaczynam powracać do tigera i jemu podobnych drinków. Zarzuciłam wiosła w Ankor i fitness w Shivie, i... tak jak powyżej, ale cytować ponownie nie będę.
Nie chodzi jednak tylko o mnie. Moje współpracowniczki i współpracownik też są już zmęczeni ciągłym "jeszcze trochę, w końcu będzie lepiej", teraz jest ciężko zmiany, ale poukłada się. Uważam, że nie, nie będzie lepiej, już teraz ma być lepiej. Jeżeli teraz zlecam nadgodziny, to co będzie w styczniu? w lutym? w ostatnim tygodniu grudnia? Już ma być lepiej... pytanie tylko, jak tego dokonać?
Ciekawostką jaką wyczytałam jest również to, że "(...) deficyt snu - brak jednej godziny przez tydzień - wywołuje taką samą degradację zdolności poznawczych jak... 0,10 promila alkoholu we krwi. Jedna nieprzespana noc daje podobne efekty jak 1,9 promila. I co ty na to, pracodawco? Gdyby pracownik zjawił się z rana na rauszu, miałbyś dobry powód, by go dyscyplinarnie zwolnić. W końcu stwarza zagrożenie dla twojego przedsiębiorstwa, sprzętu, danych i dla siebie. A jeśli przychodzi śmiertelnie niewyspany, bo pracuje do późnych godzin?" Wierzcie mi i tym cytatom, że w tym, coś jest. Obiecałam sobie więc, że terminy terminami, ale do końca grudnia nie postaram się o żadne nadgodziny. Będziemy robić to co można w "ośmiu" a co nie można to w kolejnych "ośmiu", z czasem pewnie i zaległości w terminach się zrobią, ale "gdyby ich nie było to Centrala mogłaby pomyśleć, że jest nas za dużo" z lekką uszczypliwością zacytuję pewną osobę, ale nie mogę się od tego powstrzymać... no nie mogę!
A tak w ramach odskoczni od pracoholizmu... to Halloween z moimi wiedźmami i wiedźminem, w nawale pracy i innych obowiązków również domowych, minął i nie został zrealizowany, ech, ale przed nami Andrzejki, więc organizujemy, czekamy, zabawimy się i powróżymy, może z wosku wyjdzie nam coś pozytywnego, będzie fajnie :) a potem to już Święta tuż, tuż.
"Ciągle pracuję ponad godziny, późno wracam do domu, a wciąż mało zarabiam, i wciąż proporcjonalnie jakby mniej, chyba potrącają mi za noclegi." - taka nasuwa się myśl, nie moja, lecz gdzieś zasłyszana, ale trafna "w dziesiątkę"!
"Ciągle pracuję ponad godziny, późno wracam do domu, a wciąż mało zarabiam, i wciąż proporcjonalnie jakby mniej, chyba potrącają mi za noclegi." - taka nasuwa się myśl, nie moja, lecz gdzieś zasłyszana, ale trafna "w dziesiątkę"!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz