czwartek, września 29, 2011

Cudowny poranny telefon

Zdj. Temawa z telefonem
(Norwegia)
Fot. Pati
Poranny telefon sprawił, że dzisiejszy dzień był najlepiej rozpoczynającym się dniem w moim życiu. Szczęśliwa odetchnęłam, słysząc jak kamień zlatuje na podłogę, nawet dywan nie wygłuszył tego huku.

Cudownie jest usłyszeć głos kogoś tak kochanego, jak głos mojej mamy... bardzo ją kocham!

Wczorajszy trudny dzień i oczekiwanie 7 i pół godzinne, potem sms od mojej siostry "Jest" i następne dwie godziny oczekiwania na informacje... żołądek bolał, a moja głowa pękała od przeróżnych myśli. Dzisiejszy ranek był najwspanialszy na świecie, ten telefon był od niej... od mojej ukochanej mamy!

Choroba nie wybiera, czasami to my wybieramy ją, czasami nie wiemy skąd ona wybrała akurat nas. Dzisiejszy tryb życia szybki i nerwowy, co chwilę stres, mniejsza lub większa umiejętność wzajemnej  komunikacji, czasami brak czasu i zagonienie, brak profilaktyki, niezdrowe diety, no i tak można wyliczać i wyliczać.


Zadaję sobie wciąż przeróżne pytania i myślę, że ten czas oczekiwania, czas niepewności i obaw odmieni moje życie, jej życie, moją hierarchię wartości w życiu, najważniejsze jest zdrowie i myślenie o nim zawczasu. "Moja hierarchia" w teorii była w porządku, lecz praktyka? no... miała do życzenia, ech.

Kolejną rzeczą, którą chciałam zauważyć, to fakt, że moje ostatnie tygodnie składają się z "oczekiwań", "prób cierpliwości", "testów na poskramianie wyobraźni, która tworzy oj czasami straszne wizje", "chwil nadziei i rezygnacji". Oj nie można, powiedzieć, że moje życie jest bez emocji, lub, że jest nudne. No i tak, emocje lubię, brak nudy również lecz... jednak inny jego rodzaj, taki.... żebym nie musiała drżeć o czyjeś życie i zdrowie, szczególnie kogoś tak kochanego jak moja mama.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz