poniedziałek, sierpnia 15, 2011

Papryka faszerowana zaprawiana złością

Teraz już na spokojniej, ale bliżej obiadu... oj ale byłam zła. Miotało mną w każdą stronę, nos mnie swędział (i nie bez powodu), a ja chętnie tłukłabym talerzami. Dlaczego? ...nie wiem, czasami tak mam. No bo co... nigdzie nie jest napisane, że zawsze mam mieć dobry humor,  i że nigdy nie mogę się złościć. Ważne tylko, żebym nie okazywała tego zbyt gwałtownie i no cóż, łatwe to nie jest, ale staram się.
Czas mojej złości, wypadł akurat wtedy, gdy miałam zrobić do obiadu drugie danie z papryką. Zaglądnęłam w przepisy, w internet i... zezłościłam się jeszcze bardziej. Każdy ze znalezionych przepisów, był zbyt "rozbudowany" w składniki. Do jednego nie miałam pieczarek, do innego pora, do trzeciego potrzebne było mięso, a ja staram się go unikać, ...rzuciłam więc książką w kąt, wyłączyłam internet i poszłam do kuchni. Cisnęłam złość za okno, zagryzłam zęby i język też i... wsypałam do garczka około 2-3 szkl. ryżu, no jak ryż to i szczypta soli, zalałam wodą, tylko tyle żeby przykryć ryż, postawiłam na małym gazie i zastanawiałam się co dalej...
Na pewno papryka, miałam odłożone 6 owoców, więc trzy z nich wydrążyłam, przecięłam na połówki, żeby potem je nadziać, pozostałe papryki pokroiłam w kosteczkę. No... ale sama papryka? ...to za mało, dodałam więc trzy sparzone, obrane ze skórki i pokrojone w grubą kostkę pomidory. Co jeszcze... cebula, ba 4 ogromniaste cebule, takie przy których zapłakać można się na śmierć, oj płakałam jak ostatnia beksa. Cała moja złość wraz ze solą wypłukała się ze mnie. Prawdą jest, że cebula jest zdrowa, podobnie jak i łzy, które oczyszczają ducha, cebuli było w sam raz. Kilka ząbków czosnku, no i zioła... tego nie żałowałam,  na początek prowansalskie, papryka słodka i ostra też, do tego pieprz i jeszcze trochę soli. Lekko podgotowany ryż, przełożyłam do żeliwnego garczka, wymieszałam z zeszkloną na patelni cebulą, oraz z papryką i pozostałymi przygotowanymi składnikami, nadziałam papryki, a pozostałą część ryżu zostawiłam w żeliwniaku, który włożyłam do piekarnika zaraz obok blaszki z nadzianymi paprykami. Piekły się tak około 30 minut, na koniec położyłam na nie po dwa plasterki sera żółtego (tym razem oscypka, który siostra przywiozła z Szaflar) i za 5 minut danie było gotowe, złość minęła, atmosfera się oczyściła, wrócił poniedziałkowy "długo-weekendowy" nastrój.
Ech...

Składniki do przepisu na złość najprostszego na świecie: 
Ryż - tak ze 2 szklanki,
Woda - ok. 4 szkl.
Papryki - 3 szt. do nadzi-A-nia,
Papryki - 3 szt. do nadzi-E-nia
Cebule - 3-4 szt. duże i jeszcze więcej, według wielkości złości,
Czosnek - kilka ząbków
Pomidory - 3 szt
Sól, papryka słodka, ostra, pieprz i zioła prowansalskie na wyczucie.
Ser żółty - kilka plasterków do roztopienia na nadzianych paprykach.
Oliwa z oliwek
Paczka chusteczek - potrzebne przy krojeniu cebuli
Otwarte okno, aby szybciej wywalić za nie złość
Książka kucharska, żeby było czym rzucać w kąt, (najlepiej szyta, a nie klejona)
Tyle!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz