sobota, grudnia 11, 2010

Portret Tii

No i moja Tija doczekała się portretu wykonanego przez Pati. Jestem z niej dumna. Tija jest to kotka gadająca, która bardzo czytelnie umie przekazać człowiekowi co myśli, czego chce. Gdyby wierzyć poprzedniemu właścicielowi to miałaby już jakieś 24-y lata, a już przyjmując margines błędu, z pewnością dwadzieścia kilka.
Fot. Patrycja Augustyn

Gdy przyszła mieszkać do naszego domu znała mnie już kilka lat, ale pokoje były dla niej nowe i zaczęła je poznawać od mojego. A było to tak... wtedy gdy ją przywiozłam tato miał akurat zły humor, rzekł więc na widok Tii, "że takie coś go nie rusza". Na drugi dzień jadąc do pracy, zamknęłam ją więc w moim pokoju. Miała dwie kuwety z trocinami (na zmianę), jedzenie i wodę, długi pień z korą do ostrzenia pazurków oraz ok. 20m kwadratowych do buszowania. Wydawało mi się, że jak na drugi dzień pobytu, ma wszystko co jest jej potrzebne do życia i do szczęścia. Gdy wróciłam po pracy do domu, dowiedziałam się, że było jednak inaczej. Tija zaraz z rana, tak zaczęła miauczeć domagając się więcej wolności, że tato otworzył jej drzwi na pozostałe pokoje, oświadczając, że nie można tak kota zamykać (ku mojej i Tii radości). Od tego czasu Tija króluje w naszym domu, a kochają ją wszyscy domownicy.
Fot. Temawa
Gdy idę spać ona szybciutko przenosi się na moje łóżko, zaś gdy rano wstaję do pracy, ona od razu zmienia łóżko, kładąc się koło mojej mamy. Gdy była jeszcze młodsza wyskakiwała na pół nocy przez okno na pole, a muszę wręcz nadmienić, że myszo-szczurołapka, była z niej bezkonkurencyjna. Teraz już korzysta ze swoich praw seniorki i wygrzewa się na kanapie lub piecu całymi dniami i nocami. Napisałam "seniorki"? .... hmm jak to określenie dziwnie brzmi w połączeniu w kotką Tiją, gdyż tego wieku po niej w ogóle nie widać. Trzyma się bardzo dobrze, a czasami bawi się jak mały kociak.
To co muszę jej przyznać charakterek ma bardzo władczy i nie znosi konkurencji. Już nie jeden obcy młody i jak i stary kot od niej oberwał. Natomiast, gdy miałam w domu Filemona, którego zdjęcie zamieszczam poniżej, obraziła się na mnie okrutnie. Nie fuczała wtedy jedynie na rodziców, a mnie traktowała bardzo oschle i okazywała swoje niezadowolenie, za każdym razem gdy tylko chciałam się do niej przytulić. Przez cały ten okres nie weszła do mojego pokoju, aż do momentu, gdy Filemon zginął. Już od następnego dnia w domu była "stara Tija", jak gdyby tego okresu z Filemonem nie było w ogóle.
Fot. Temawa
Filemon w swoim koszu-mamce
Fot. Temawa
Filemon podczas zabawy z Draniem
Tija ma jeszcze jedną cechę odróżniającą ją od poprzednich kocich przedstawicieli - nie lubi gdy płaczę, to akurat zdarzało się w moim życiu sporadycznie, ale... pewnego razu, gdy płakałam ona bardzo wyraziście zamiauczała, a następnie uderzyła mnie łapą po twarzy (na szczęście bez pazurów), jak gdyby chciała powiedzieć "no i dlaczego się mazgaisz? masz być twarda! to nie jest warte łez!" i ... pomogło. Wtuliłam twarz w jej futerko i było lepiej i łatwiej. Teraz jak czytasz, wydaje się to pewnie śmieszne, może naiwne, ale wtedy czułam, że właśnie Tija, moja kocia przyjaciółka, zna mnie i rozumie mnie.


Fot. Temawa
Czy widzisz jej wzrok?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz