niedziela, października 24, 2010

Makłowicz mnie dziś zawstydził

Fot. Temawa
Albania 2009

Byłam w Albanii ... tranzytem ... i hmm moje wrażenia? ... nie odważyłabym się (chyba ... chyba, gdyż czasami siebie zaskakuję) pojechać samodzielnie samochodem do stolicy Albanii - do Tirany, a poza tym ... ale o tym później.

Moje wspomnienia z podróży i przemyślenia zrodziły się po oglądnięciu dzisiejszego programu Roberta Makłowicza:

Fot. Temawa
Albania 2009
Albania jest to kraj, który zrobił na mnie skrajnie różne wrażenie, niż pozostałe kraje, które odwiedziłam podczas podróży w 2009 roku. Pierwsza rzecz jaka zwróciła moją uwagę, to bunkry, których w krajobrazie Albanii było sporo.
Fot. Temawa
Albania 2009
Gdy zatrzymywaliśmy się, aby zrobić zdjęcia, Albańczycy wyraźnie chcieli porozmawiać, powiedzieć nam coś o nich, widząc nasze zainteresowanie, ale z powodu bariery językowej, wymienialiśmy tylko gesty i uśmiechy ... a teraz sobie myślę ... hmm szkoda, bo chciałabym usłyszeć i zrozumieć co próbowali nam powiedzieć.

Fot. Temawa
Albania 2009
Jadąc przez Albanię to co zostawało mi w pamięci to walające się śmieci, na czarno ubrane kobiety, wozy, zaniedbane domy oraz domy, w których zamiast dachów sterczały jeszcze pręty, przypominające, jak gdyby, nieskończoną budowę, tak jakby miało być wybudowane jeszcze jedno piętro, ale np. zabrakło materiału i kasy na jego wykończenie.

Fot. Temawa
Albania 2009
W pamięci zostały mi także stacje paliw, oj duże ich ilości, zaczęły się pojawiać, gdy tylko przekroczyliśmy granicę Czarnogóra-Albania. Widzieliśmy je cały czas, gdy mijaliśmy jedną stację, druga i trzecia były już na horyzoncie. Wydawało mi się to tym zabawniejsze, że mój towarzysz drogi w gps-ie miał ustawionego Czesia, który cały czas nas o nich informował, zaczynaliśmy już wchodzić w stan lekkiej irytacji, lecz Czesio bez wytchnienia powtarzał, zaczął się już nawet jąkać, jeszcze jednego nie kończył a już zaczynał następne ... "Stancja benzynkowa, stan, stan, stancja, stan, stancja benzynkowa ... (i po chwili) ... stan, stan, stancja benzynkowa", ale gdzieś w okolicach Tirany zamilkł (na szczęście).

Fot. Temawa
Albania 2009
W trakcie przejazdu przez Albanię mieliśmy przyjemność być zatrzymani do kontroli drogowej z powodu prędkości, tutaj dozwolona prędkość w mieście to 50km/h, a w terenie niezabudowanym 80km/h, ale praktycznie nikt z taką prędkością nie jeździ. Zatrzymano nas na drodze "prostej", ale odcinek kwalifikował się do terenu zabudowanego. Jechaliśmy za kilkoma kierowcami albańskimi, którym policjant dawał lizakiem znać, aby jechali dalej,  a nam tym lizakiem machną przed nosem "stój". Jednak zatrzymanie to nie było w konsekwencji "groźnie", udaliśmy, że nie rozumiemy, a on kilka razy powtórzył "speed, speed" i kazał jechać dalej.

Fot. Temawa
Albania 2009

W Tiranie przeżyłam szok, mój szok był spowodowany tym, że Twingo wyjechało z niej bez najmniejszej ryski, a to jak tirańczycy jeździli przeszło moje oczekiwania. Światła sobie, a kierowcy sobie, ale na każdym skrzyżowaniu, nawet tym z działającymi światłami policjant. Komiczna sytuacja, stoimy na skrzyżowaniu światła czerwone, ale wszyscy jadą, pytamy policjanta co robić, a on macha ręką, żeby jechać, więc ja zaciskam zęby, a mój towarzysz naciska nogę na gaz. Na następnym skrzyżowaniu podobnie, zielone światła na wprost więc jedziemy, a tu znienacka przed nami motor śmiga ... uff. Nie wiedziałam czy bezszkodowy przejazd przez Tiranę to zasługa świetnego kierowcy, czy raczej fart losu.
Ruch uliczny pomimo obecności służb mundurowych, ciężko ogarnąć turystom, widok jadących rowerów pod prąd na rondzie, czy łamania wszelkich przepisów ruchu drogowego to normalność, nie mówiąc już o tym, że 3/4 aut na albańskich drogach to Mercedesy od tych 30 letnich po dzisiejsze modele.

Fot. Temawa
Albania 2009
Muszę zaznaczyć też, co jeszcze bardziej ubarwiało nasz przejazd i być może zwiększyło zamieszanie na ulicach, to to że w tym czasie Albańczycy świętowali. Wszędzie były widoczne flagi Albanii, ale jeszcze więcej było flag NATO, być może miało to związek z przystąpieniem Albanii do NATO w dniu 1.04.2009 roku, ale świętowaliby to dopiero w czerwcu? Widocznie w tym miesiącu był inny powód, chociaż również związany z NATO. To na co zwróciłam uwagę, świętowali "nieudawanie" wszyscy Albańczycy, flagami NATO ustroili okna w domach, swoje motory, samochody i obwozili te flagi po Tiranie i poza stolicą również, głośno trąbiąc klaksonami.

Fot. Temawa
Albania 2009

Za Tiraną zrobiło się już znacznie spokojniej. Podczas gdy wcześniej jechaliśmy przez równiny, a tylko z dala widoczne były góry, tak teraz jechaliśmy po terenach górzystych i znacznie przyjemniejszych dla oka. Mijaliśmy miejscowości Elbasan, Librazhd, kierując się na wschód do granicy z Macedonią.

Fot. Temawa
Albania 2009
Fot. Temawa
Albania 2009

Fot. Temawa
Albania 2009

Fot. Temawa
Albania 2009

Fot. Temawa
Albania 2009

Fot. Temawa
Albania 2009

Fot. Temawa
Albania 2009
Zapytasz dlaczego mojego niniejszego posta zatytułowałam "Makłowicz mnie dziś zawstydził"? Ano dlatego, że oglądając jego program, słuchając tego co mówi, zaskoczyło mnie i zawstydziło, jak szybko wyrobiłam sobie zdanie na temat tego kraju, a tak naprawdę nawet nie starając się go poznać. Postanowiłam też jednocześnie, że zrobię to, poznam go choć trochę lepiej i jeszcze raz tam pojadę, ale już nie tranzytem, lecz ... turystycznie!



2 komentarze:

  1. Pisz dalej :) Chętnie poczytam i pooglądam zdjęcia :) Ze względu na Albanię i tak nie rozwiedziesz się Ukrainą i Rumunią :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kocham Albanie, jestem tam co roku, od 9 juz lat;) mam cudownego meza Albanczyka, polecam Sarande:) jeszcze tylko dodam, ze co roku Albania mnie pozytywnie zaskakuje, zmiany na lepsze widoczne sa golym okiem, rada dla turystow, nie klucic sie ani nie zaczepiac czy wyzywac, schowac nerwy do kieszeni I zacisnac zeby, Albanczy bardzo czesto sa nieobliczalni:) I poprostu grozni, mowa o jednostkach, ale nie wiadomo kogo spotkamy na swojej drodze

    OdpowiedzUsuń