niedziela, września 12, 2010

Tatry sierpień 2010

Udostępnij

Fot. napotkany na szlaku turysta ;)
Na zdjęciu Patrycja i ja
Tatry są piękne, więc gdy jedziesz samochodem, zaczynają się pagórki, potem pokazują się wyższe pagórki, a potem powoli zaczynają odsłaniać się szczyty Tatr, to w twojej piersi zaczyna serce mocniej bić i już nie możesz się doczekać kiedy twoja stopa stanie na jednym z tych szczytów.


Na zdjęciu za koleją Piotrek, Ja, Patrycja i Adrian
Jednak w pierwszy dzień nie planowaliśmy szczytów, tylko lekką trasę tj. Rusinowa Polana i bryndza z żętycą od baców, a pod wieczór Park Linowy "Złota Grań" na Głubałówce.
Park miał dać wycisk chłopakom .... a dał mnie ;)

Fot. Augustyn Patrycja
Fot. Augustyn Patrycja

Fot. Augustyn Patrycja


Fot. Augustyn Patrycja
W dzień drugi wybraliśmy się na Czerwone Wierchy, najpierw czerwonym z Doliny Kościeliskiej do Ciemniaka (2009 m.n.p.m.- pierwszy szczyt Czerwonych Wierchów), następnie Krzesanica (2122 m.n.p.m), Małołączniak (2096 m.n.p.m), na koniec ostatni czwarty szczyt Kopa Kondracka (2005 m.n.p.m), zejście zielonym do Doliny Kondratowej.
Pewnie się powtórzę, ale bardzo lubię zmęczenie na szczycie góry po przebyciu podejścia, im większe tym bardziej. Tym razem jednak cieszyłam się, że nie wybraliśmy przejścia trasy w odwrotnym kierunku tj. od Doliny Kondratowej do Doliny Kościeliskiej, ze względu na bardziej strome podejście.

Fot. Temawa
Widok na stronę Słowacką Tatr
Na koniec dnia było Zakopane nocą i film w Kinie Letnim Orange, a potem dobre spanie. Na dzień trzeci trasa lekka, tak dla odpoczynku czyli Dolina Chochołowska, nie było niestety krokusów (dla wtajemniczonych "korkusów"), jak to w maju bywa, ale spacer i tak był fantastyczny. Wieczorem jednak był już niestety powrót w niziny.

Rodzi się pytanie ... kiedy pojadę w Tatry ponownie? ba ... nie wiem :(

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz