sobota, grudnia 08, 2007

Wizyta w Ministerstwie i Zamek Królewski z Panem Zygmuntem

Fot. Temawa
Zamek Królewski w Warszawie
Tuż po godzinie wampirów
17 października 2007 r. ... no i zaczął się fantastyczny dzień. Zaczął się już o godz. 24.28 kiedy to wsiadłam do autobusu Krosno-Warszawa, stanęłam oczywiście na złym przystanku więc groziło mi, że zostanę w Dąbrowie T, ale kierowca zauważył jednak moje energiczne machanie i zabrał mnie do stolicy!

W autobusie
Autobus jechał płynnie, uwielbiam patrzeć na światła mijających nocą samochodów, żałowałam tylko, że to nie ja jestem kierowcą, kiedy jadę swoją fiestą ... hmm ... ale się rozmarzyłam, ale o tym kiedy indziej. Tym razem mogłam spokojnie patrzeć na reflektory mijających samochodów i co jakiś czas zdrzemnąć się na chwilę.

Rankiem
Godzina 6.45 jestem na Dworcu Zachodnim PKS w Warszawie. Pan Zygmunt już na mnie czeka, już nawet dwa razy pytał o przyjazd w informacji. Jedziemy na Pragę, na ulicę Złotej Wilgi (prawda że piękna nazwa?). Pierwszy przejazd ulicami Warszawy i pierwsze jej poznawanie, skrótowy opis i historia każdej mijanej dzielnicy, Pan Zygmunt mieszka w Warszawie już "dziesiąt" lat, to już jego miasto.

Pan Zygmunt Ostrowski
A teraz śniadanie i ...
Teraz Śniadanie i to co tygryski lubią najbardziej - niekończące się opowieści o Ukrainie. Ukraina to mój drugi kraj. Z tamtych stron przywędrował mój tato oraz Pan Zygmunt. W Glinianach byli sąsiadami "przez płot", zamieściłam to w cudzysłowie, ale właściwie tak było dosłownie. Dla mnie Ukraina to pewien rodzaj odziedziczonego z krwią sentymentu.
Pana Ostrowskiego mogłabym słuchać i słuchać, ale dzisiaj śpieszno mi także na Senatorską 14.

Senatorska 14
"Zdążam" do Ministerstwa Sportu i Turystyki na za pięć jedenasta ... hi hi, tym razem nie jest to dwunasta ;) i Pani organizatorka zaprowadza mnie na salę, gdzie pozostali laureaci już są zebrani, minuta dwie i zaczyna się pierwsze przemówienie, czuję się wyjątkowo. Wręczenia dyplomów dokonał Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Sportu i Turystyki Maciej Janicki. Potem krótkie przemówienia, gratulacje i podziękowania, następnie skromny posiłek i przechodzimy do restauracji na uroczysty obiad. Rozmowa z tymi ludźmi, z pozostałymi laureatami, pracownikami Ministerstwa, członkami szanownej Kapituły konkursu, przedstawicielką prasy, to są niezapomniane wrażenia.
Moja nagrodzona praca magisterska to "Smak regionu - kulinarne dziedzictwo Małopolski i Podkarpacia - metody promocji".

Zdjęcie ze strony www.msport.gov.pl
Zamek Królewski
Po uroczystym obiedzie spotykam się z Panem Ostrowskim, który oprowadza mnie po Zamku Królewskim. Przy każdym królu opowiada o nim jak o znajomym, przy każdym szczególiku osobne opowieści historyczne. Można być świetnym przewodnikiem, ale Pan Zygmunt .... jest - pasjonatem, a takiego człowieka można słuchać z "otwartymi ustami". Stał się moim drugim autorytetem (pierwszym już jest Pani Eleonora Chmielarska).

Fot. Z.Ostrowski
Na zdjęciu Teresa Warecka

Wieczorkiem
... a wieczorkiem obiad z Panem Zygmuntem, herbatka i "krówki" ukraińskie, i opowieści, opowieści, opowieści. Moje marzenie? mieś taką biblioteczkę jak Pan Zygmunt, ale oprócz książek, starych i pięknych książek, szafa na biblioteczkę, stare zegary i inne stare meble, kilimy jak ze starej tkalni w Glinianach, sól w zabytkowym naczyńku i stare szklane butelki z mleka(!) nie widziałam już takich "naście" lat.
Tak, taki wystrój wnętrz mi odpowiada

No to czas do domu
No tak, ale dzień się kończy, jadę do domu, odjazd z Dworca Zachodniego o 22.00, w Dąbrowie T jestem na godzinę trzecią z "groszami". Minął taaaki dzień, trwał zaledwie 24 godziny, ale ja miałam wrażenie, że był to co najmniej tydzień, tak dużo się działo, (przeważnie jest na odwrót, gdyż tydzień mija jak godzina). Minął dzień tak pełny nowych wrażeń, opowieści, przygód. To dzień, którego co najmniej z kilku powodów nie zapomnę! Nigdy nie zapomnę!

Mam motywację by pełnią serca i duszy znowu zacząć żyć!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz