sobota, maja 07, 2005

Dąb



Dąb
Idę sobie zamaszyście
i opada ze mnie życie jak jesienne liście.
Jakie liście? — dębu, brzozy, topoli, ale to boli


No cóż? było kilka miłości
i trwoga, i noce bezsenne,
było dużo tkliwości i złości, wszystko zmienne

No i lecą liście, liście,
a każde: imię
Powiedz je uroczyście,
wymień


Ach, nie! To już nagie gałęzie
chwytliwe
Kiedy serce i myśl na uwięzi,
jak być szczęśliwym?


I ostał się pień nagi,
nad nim zamieci kłąb
Odwagi!
To ja — dąb.
18 X 1961, Władysław Broniewski/


Udostępnij

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz