Bardzo chciałabym coś napisać, ale nic mi nie przychodzi do głowy. Jakieś pogubione myśli plączą mi się po głowie a w tle śpiewa Brodka...
...kocham Kubusia Puchatka :-)
"Znowu muszę udawać, uśmiech przemycić na twarz, że to nic, że to tylko taki stan, że ja tak mam."
...tak jakby o mnie, choć inny kontekst słów. Tysiąc razy słyszałam, że trzeba się śmiać, bo nigdy nie wiadomo, kto twój uśmiech zobaczy, że optymizm przyciąga ludzi, że... oj, tam takie, a jeżeli to jest takie trudne i wcale się na to ochoty nie ma? Jeżeli trzeba do tego się zmuszać? Przez tydzień do ludzi człowiek się uśmiecha i trzyma, a w weekend? Para uchodzi uszami i klapie się na dupę ledwie zmuszając się do tego by iść i zjeść i spać i zrobić cokolwiek. Już jutro znowu praca i wyjście do biura, znów nowy, lecz taki sam, szary, standardowy tydzień, liczący jak zawsze dokładnie 7 dni, czyli 168 godzin, czyli 10.080 minut i ani sekundy więcej. Ja nim już żyję, mniej więcej od południa, czuję go w żołądku i tak bardzo chciałabym zwrócić, ale nie mogę. Chciałabym się rozpłakać... ale też nie mogę, wkładając do ust kolejne śmietankowe ptasie mleczko... bo może powinnam do ust włożyć palec? hmm
A przed nami zima, ech lubię narty, ale poza tym... krótki dzień, dużo pracy w biurze, wciąż te same widoki, budynki, zimą jest zimno no i te same jak zwykle za krótkie tygodnie, dzień podobny do dnia jak krople wody i moja przeogromna chęć ucieczki gdziekolwiek, byle jak najdalej, byle na koniec świata.
Gdybym tylko znała adres do strony autora, to na pewno bym go tu zamieściła. |
Oj to moje dzisiejsze pisadło do optymistycznych nie należy, ale pocieszam się, że nie zawsze tak mam. Chciałabym chociaż zakończyć pozytywnie, optymistycznie, ale... nie mogę :-( czytaczu... albo ok, poddaję się, dobrze, na koniec dodam, że jutro też jest dzień... może akurat ten ciekawszy i lepszy...
Zacytuję jeszcze na koniec Kubusia Puchatka, który jest misiem o bardzo małym rozumku, ale go kocham, bo on wie, że czasami "Myślenie nie jest łatwe, ale można się do niego przyzwyczaić." i tak się też trochę dzisiaj czuję, ale co tam... dodam jeszcze coś dla rozluźnienia, oczywiście z Kubusia Puchatka:
"- Co wolisz, miód czy marmoladę do chleba? - Puchatek był tak wzruszony, że powiedział: - Jedno i drugie. - I zaraz potem, żeby nie wydać się żarłokiem, dodał: - Ale po co jeszcze chleb, Króliku? Nie rób sobie za wiele kłopotu."...kocham Kubusia Puchatka :-)
Czuję się mniej więcej tak, jak ktoś, kto bujał w obłokach i nagle spadł.
/również Kubuś Puchatek/
Dobrej nocy
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz