wtorek, września 18, 2012

do wielu łez, niewiele trzeba mi


Do wielu łez, niewiele trzeba mi,
ale to nie mój cel, żeby się ofiarą stać
posłałam już, więc teraz idę spać.

Monika Brodka
/Dziewczyna mojego chłopaka/

Kubusiu, jakoś nie mam teraz ochoty pisać do siebie samej, jakoś tak lepiej, gdy Ty mnie słuchasz. Wiesz... zastanawiam się dlaczego czasami tak trudno jest się do pewnych osób dodzwonić. Odbierają telefon, rzadziej niż sporadycznie, nie oddzwaniają, nie odpisują.

Ja też czasami telefonu, dla samego "aparatu" i jego "funkcji dzwonienia" nienawidzę. Odbieram jednak i nawet oddzwaniam, wiem więc, że to jest możliwe. Walka ze samym sobą - odebrać, nie odebrać. Wiem jak odebranie telefonu czasami "boli", jest wręcz tak, jakby rękę wyłamywało, gdy zbliża się do słuchawki. Działa to tak, jak dwa magnesy o tych samych biegunach... i fiu fiu fiu mocnych jak....
Gdy jednak sama nie mogę się doczekać na odebranie mojego telefonu to... i wtedy do mojej głowy, zaczynają chmarami zlatywać przeróżne myśli. Myśli są tym bardziej uporczywe im bardziej zależy mi na rozmowie.... Dręczy pytanie, czy może "ta" osoba nie chce utrzymywać ze mną kontaktu i to najbardziej "kręci dziury" w moim mózgu, albo gdy zastanawiam się w którym miejscu sama popełniłam błąd? Kubusiu, czy zauważyłeś jak analitycznie, podchodzę do sprawy? Dzieje się tak, gdy zależy mi na tym, aby czegoś nie popsuć, by wyjaśnić sprawę, a jednocześnie bronię się przed tym, żeby starając się być sprawiedliwą i nie osadzającą, nie stać się również zbyt naiwną i łatwowierną. Czy uważasz, że... czy Twoim zdaniem dobrze robię? Nie odpowiadaj, to i tak nic nie zmieni, będzie co ma być. Nawet nie wiesz jak bardzo staram się być... chłodno i rozsądnie myślącą kobietą... ja wulkan emocji i wrząca lawa myśli i skojarzeń natarczywych. Rozumiesz jaki to dla mnie egzamin?


Nie wiem Kubusiu, jak Ci się czyta ten mój list blogowy, nie wiem jak go odbierasz, ale zapewniam Cię, że jestem opanowana i spokojna, staram się, i jestem daleka od prawienia wyrzutów i morałów i daleka od wybuchów emocji. Trudno Ci uwierzyć, że ja mogę robić coś bez emocji? mnie samej jest trudno... a jednak to możliwe. Jeszcze tak dobrze mnie nie znasz, a ja z kolei, cały czas siebie poznaję i wciąż odkrywam, że "od tej jednej strony" jeszcze siebie nie znałam. Wciąż się zaskakuję. Niecierpliwość i cierpliwość to dwa moje imiona i sama nie wiem, które z nich jest pierwsze. Czy bilans wychodzi na zero? Oj nie, to wieczna wewnętrzna walka!

Hmm... a co się dzieje, gdy "zdarzenia" nie pasują do mojego "wyobrażenia o...", wtedy, stwierdzam, że człowiek jest tylko człowiekiem, no i że ideałów nie ma. Gdy jednak nie znajduję wytłumaczenia dla moich wątpliwości, to i tak nadal szukam faktów, faktów jasnych i czytelnych, faktów, które znajdę sama, ale którym zaprzeczyć nie będę mogła. Gdy jednak ich nie znajduję, szukam dalej, a moja cierpliwość nie zna granic. Dla drugiej osoby, to moja zaleta, a dla mojej psyche? ...to zaleta, ale dopóki nie zamieni się w stan przewlekły, a granica jest wątła. Jeżeli ktoś zdobył moją przyjaźń... to walczę o tą przyjaźń do końca.


...ale to nie mój cel, żeby się ofiarą stać...
... posłałam już, więc teraz idę spać

...mówiąc dosłownie, więc Kubusiu dobranoc

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz